piątek, 20 marca 2015

Chore ambicje czy zdroworozsądkowość?


Każdy rodzic snuje plany na przyszłość swojego dziecka. Lekarz, prawnik - to zawody, które cieszą się ogromną popularnością, zwłaszcza wśród rodziców małych szkrabów. A gdyby zapytać dzieci - kim chcielibyście zostać, kiedy dorośniecie? Odpowiedzi wprawiłyby w osłupienie niejednego dorosłego - marzenia dzieci opierają się na trywialne rzeczach - zostanie śmieciarzem, czy strażakiem nie powinno wywoływać w dorosłych nawyków zmieniania odpowiedzi, których udzielają dzieci. To do dobrze, że mają one swój pogląd na świat.
Gorzej, kiedy rodzice upierają się i ich chore ambicje biorą górę. Z przerażeniem w oczach wpatruj się w programy rozrywkowe dla dzieci, które opierają się na rywalizacji. Trzy lub czterolatek pojmuje to w kategoriach dobry-zły. Skoro przegrałem, to znaczy, że nie dałem z siebie wszystkiego... Dziecko pozostaje z wewnętrzną trauma, rodzice z niesmakiem, a telewidzowie z przerażeniem.
Zdarza się też tak, i to z psychologicznego punktu widzenia zupełnie zdrowy objaw, że dzieci naśladują czynności wykonywane przez dorosłych. Dziewczynki chcą być tak pięknie, jak ich mamy, a chłopcy od najmłodszych lat interesują się szeroko pojętą motoryzacja. Nikt jednak nie wmówi zdrowemu, na umyśle i ciele, dorosłemu, że czteroletnie dziecko marzy o byciu bloggerem. Zabawa w modę to świetna frajda dla malucha - im więcej się dzieje, tym lepiej, ale od razu pisanie blogu?! Sądzę, że czterolatek nie wypowiada nawet poprawnie składniowych wypowiedzi więc o pisaniu nie ma mowy. 
Rodzicom z chorymi ambicjami zaleca się spojrzenie na świat oczami dziecka - nakazy i przymusy nie wróżą niczego dobrego na przyszłość, zwłaszcza dla dzieci, które z dzieciństwa zapamiętają „harówkę”, a nie beztroski czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz